Kartka z kalendarza – listopad
Polska – Puszcza Białowieska
Puszcza Białowieska
Grudzień 2019
dane techniczne:
Canon EOS 5D Mark IV; Canon EF24-105mm f/4L IS USM
parametry:
ISO 100; f/8; 1/13 s; długość ogniskowej 70mm; -1EV
Kartka na listopad z kalendarza Polska 2024
2019. To był rok, kiedy wielokrotnie odwiedzałam Puszczę Białowieską, próbując złapać w kadr jej niezwykły charakter i piękno.
Ale tak jak las należy do najtrudniejszych tematów fotografii krajobrazu, tak dzika, pełna pozornego chaosu puszcza jest najtrudniejszym do dobrego sfotografowania lasem. Jednak jeśli kocha się Puszczę, to się do niej wraca mimo wszystko. Jak do przyjaciela.
Chodziłam więc po Puszczy przez wiele dni w poszukiwaniu ciekawych kadrów. Marzyłam o mgle bądź śnieżycy, które ułatwiłyby stworzenie pięknej fotografii oddającej klimat tego absolutnie wyjątkowego miejsca. Ale ani mgły, ani śnieżycy nie było.
Na początku grudnia w końcu przyprószyło na biało. Jednak kiedy dotarłam na miejsce – śnieg w lesie nie wyglądał już zbyt atrakcyjnie.
Dopiero odwilż dnia następnego przyniosła wreszcie ciekawsze dla fotografa warunki. W lesie, nad wilgotnym poszyciem, unosił się lekki opar, a stare kłody zieleniły się mokrym mchem świecącym w mroku krótkiego, grudniowego dnia. Od czasu do czasu delikatnie przebijało słońce – zbyt słabe o tej porze, by oblać blaskiem krajobraz, ale nadające ciepły klimat węższym kadrom. Zaczęłam ich szukać.
W końcu przykucnęłam pod drzewem – jednym z tych wielu dębów puszczańskich imponujących rozmiarami i wiekiem, u którego podstawy leżały połamane, omszałe konary. Tworzyły ciekawą kompozycję – jakby ktoś grał w leśną jengę.
Zagrałam i ja – zatapiając się w klimat „low key” i tak powstała kartka na listopad.
Islandia – jezioro Jökulsárlón
Islandia, jezioro Jökulsárlón – laguna lodowcowa
Czerwiec 2022
dane techniczne:
Canon EOS R5
Canon RF24-105mm F4 L IS USM
parametry:
ISO 100; f/11; 13 sek; długość ogniskowej 40mm
Kartka na listopad z kalendarza Islandia 2024
Na południu, a dokładnie w południowo wschodniej części Islandii, droga nr 1 prowadząca dookoła wyspy, biegnie obok jednej z największych atrakcji kraju – jeziora Jökulsárlón. To lodowcowa laguna, powstała z topniejącego lodowca Vatnajökull. Chociaż każdy z licznych czół lodowca posiada większe lub mniejsze jezioro, to jedynie to połączone jest z oceanem przesmykiem, przez który wraz z odpływem – uciekają do morza różnej wielkości i barwy bryły lodowe.
To była moja kolejna samotna wyprawa po Islandii. Spałam w samochodzie, chociaż w sumie chyba trudno nazwać kilkugodzinne drzemki w ciągu dnia – spaniem?
W nocy był najlepszy czas na zdjęcia. Zwłaszcza jak dopisywało światło, które w czerwcu towarzyszyło mi praktycznie przez całą noc.
Tak było i tej niezwykłej nocy, którą od wieczora do rana spędziłam nad lodową laguną.
Wieczór spędziłam wypatrując fok pluskających się nieopodal, łapiąc w kadr moje ulubione kaczki arktyczne – edredony, czy wszechobecne, hałaśliwe mewy licznie obsiadające dryfujace po jeziorze góry lodowe.
Po północy światło zaczęło się zmieniać – ze złotej godziny przemieniło się w pomarańczową, by w końcu zblednąć w delikatnych różach.
Nie na długo! Już po 4 w nocy na nowo zapanował dzień. Słońce zaczęło oświetlać lodowe bryły i na nowo wydobywać bogactwo ich kolorów. Równocześnie, z zachodu, nadciągnęły ciemne chmury. Krajobraz z sielankowego, w mgnieniu oka nabrał dramatyzmu.
Patrzyłam na jezioro jak na scenę, na której rozgrywa się niezwykły spektakl. Próbowałam jak najlepiej złapać w kadr, oddać ulotne światła i kształty.
I tak powstała kartka na miesiąc listopad.