Kartka z kalendarza – luty

Polska – Wigierski Park Narodowy

Wigierski Park Narodowy
ols podczas roztopów
Luty 2019

dane techniczne:
Canon EOS 5D markIV; Canon EF 24-205mm f4L IS USM

parametry:
ISO 100; f/11; 1/4 sek; długość ogniskowej 70mm

Tak jak obiecałam – krótka historia zdjęcia, które wybrałam dla Was na luty w kalendarzu z Polski.

Poza mgłą, która moim zdaniem – rządzi, woda w lesie to jeden z większych bonusów dla fotografa. Dlatego bardzo lubię olsy. Oczywiście tylko w porze mokrej. Olsy mają bowiem zwyczaj wysychania w porze letniej i wtedy wyglądają dosyć smutno.

Kiedy w tafli wody odbijają się rytmy drzew, a tym bardziej kiedy odbicia są w na wpół roztopionej tafli lodu. A ols roztapia się kolorowo i dzięki temu, moim zdaniem, w tej postaci wygląda najbardziej atrakcyjnie.

Zdjęcie zrobione podczas odwilży, w szary, lekko ponury dzień, gdzie w lesie, przysłowiowo, nie było już czego szukać. A jednak..


Islandia – czarne wydmy

Islandia, Stokksnes
Luty 2020

dane techniczne:
Canon EOS 5D markIV; Canon RF 24-105mm f/4L IS II USM

parametry:
ISO 1250; f/8; 1/250 sek; długość ogniskowej 50mm

Kartka na luty z kalendarza Islandia 2024

Inne były plany. Jeszcze z Polski wiozłam pożyczone raki, kask i czekan. Moim celem była lodowcowa jaskinia. W tym celu czekała mnie piesza wyprawa w głąb wyspy – 8 km w jedną stronę i 8 km z powrotem. W zimowych warunkach może niełatwe, ale przy sprzyjającej pogodzie – bez problemu do zrobienia. No właśnie, przy sprzyjającej pogodzie.

Od rana, na parkingu koło laguny Jokulsarlon, gdzie w nocy łapałam zorzę polarną, wisiały ostrzeżenia „Storm warning” i chociaż niebo wciąż wyglądało niewinnie, trzeba było zmienić plany.

Stokksnes – około godziny jazdy z Jokulsarlon. Czarne wydmy. Zimową porą, przyprószone świeżym śniegiem wyglądały jak grafiki 3D. Nadciągające czarne chmury podbiły korzystnie kontrast. Tylko wzmagający się wiatr nie ułatwiał pracy. Mroził nos i palce, ale co gorsze – trząsł statywem. Konieczne było podwyższenie ISO na 1250.

Noc w pobliskim Hofn, w moim ulubionym hostelu. Miło było przespać pod dachem śnieżną nawałnicę. Rano przywitała mnie wszechobecna biel śniegu. Droga powrotna, w kierunku Jokulsarlon była zamknięta.

Wybrałam więc, drogę, której wcześniej nie planowałam – fiordami wschodnimi, przez zadymkę, ku północy.

Islandia lubi zaskakiwać. A już szczególnie zimowa porą.