Kartka z kalendarza – maj

Polska – Ojcowski Park Narodowy

Ojcowski Park Narodowy, Dolina Prądnika
Maj 2016

dane techniczne:
Canon EOS 5D Mark II; Canon EF 24-105mm f4L IS USM

parametry:
ISO 400; f/8; 1/250 sek; długość ogniskowej 35mm

Kartka na maj z kalendarza Islandia 2024

Świeża, wiosenna zieleń w Dolinie Prądnika pod Krakowem. Tak jak kolory jesieni, tak i ona pięknie kontrastują z jasnymi szarościami okolicznych skał i ostańców. Ale tym razem nie mogłam mówić o szczęściu. Padało. Mimo wszystko kręciłam się z aparatem po okolicy, by następnego dnia wybrać się na poszukiwanie ciekawych motywów mimo deszczu, wśród okolicznych zamków należących do tzw. szlaku Orlich Gniazd. Późnym popołudniem wróciłam na obiadokolację do Ojcowskiego Parku, gdzie w Dolinie Prądnika wynajęłam pokój w klimatycznej starej drewnianej willi.

Brama Krakowska

Jeszcze nie zdążyłam zaparkować, gdy właśnie deszcz ustał. A zatem obiadokolacja musiała poczekać. Do zachodu słońca nie zostało wiele czasu, trzeba było działać szybko.

Zajrzałam do niedaleko położonej słynnej Bramy Krakowskiej. W końcu postanowiłam szybko wspiąć się na tzw. Górę Okopy, z której miałabym szerszy widok na dolinę. To była dobra decyzja.

Dolina Prądnika z Góry Okopy

Ciepłe słońce „złotej godziny”, które w końcu pojawiło się po dwóch dniach opadów zaczęło budzić do życia opary. Teatr mgieł nad lasem, który zazwyczaj można podziwiać o wschodzie słońca – tutaj miałam o zachodzie. Nie trwał zbyt długo, ale ja już na niego czekałam na miejscu, gotowa do działania.

Kiedy światło zgasło, poczułam dopiero, że już nadchodzi noc, a ja w sumie przez cały dzień niczego nie jadłam i, co gorsze, nie piłam. Uświadomienie sobie tej prawdy spowodowało, że zrobiło mi się trochę słabo. Na szczęście nosiłam w plecaku fotograficznym żel energetyczny, który dodał mi energii na tyle, ze dałam radę spokojnie zejść do auta i już wkrótce cieszyć się gorącą herbatą we własnym pokoju z radością wykorzystanych pięknych chwil, jakie otrzymałam od przyrody tego popołudnia.


Islandia – wodospad Hraunfossar

Islandia, wodospad Hraunfossar
Czerwiec 2017

dane techniczne:
Canon EOS 5D MarkIV
Canon EF 100-400mm f/4.5-5.6L IS II

parametry:
ISO 100; f/8; 15 sek; długość ogniskowej 114mm
filtr szary ND500

Kartka na kwiecień z kalendarza Islandia 2024

Mój pierwszy raz. Potem jeszcze wielokrotnie do niego wracałam, ale chyba wtedy zrobił na mnie największe wrażenie.

Pierwsza samotna podróż po Islandii. Samolot z Gdańska, lotnisko Keflavik, samochód SUV, 4×4 – pierwszy w życiu z automatyczną skrzynią biegów. I od razu w drogę, by nie tracić czasu, zobaczyć jak najwięcej. Po niecałych 3 godzinach jazdy zaparkowałam na pustym parkingu przy wodospadzie Hraunfossar. A to co zobaczyłam – zapadło w moją pamięć i serce.

Hraunfossar nie przypomina w niczym innych wodospadów. To pas kaskad, mniejszych i większych spływających do płynącej u podnóża turkusowej wody rzeki Hvítá. Ale najbardziej niezwykłym jest fakt, że owe kaskady nie spływają z rzeki płynącej powyżej, ale wypływają poniekąd z wnętrza ziemi. To woda, która przepływa przez środek pola lawowego. Stąd jego islandzka nazwa „Hraunfossaf” co oznacza „wodospady lawowe”.

Woda spływająca licznymi strużkami tworzy mnóstwo atrakcyjnych kadrów – nie tyle w szerszym ujęciu, ale chyba przede wszystkim w węższym. Idealny temat dla dłuższej ogniskowej.

Tagi: