Kartka z kalendarza – październik
Polska – Bieszczady
Bieszczady – widok z Wielkiej Rawki
Październik 2020
dane techniczne:
Canon EOS 5D Mark IV; Canon EF 100-400mm f4,5 – 5,6 L II USM
parametry:
ISO 400; f/5.6; 1/500s; długość ogniskowej 400mm
Kartka na październik z kalendarza Polska 2024
Wyprawa na Wielką Rawkę na świt zorganizowana przez dwa sąsiadujące ze sobą parki – Bieszczadzki Park Narodowy w Polsce i Park Połoniny na Słowacji. Dalej, w planach było przejście na piechotę na stronę słowacką, w celu fotografowania cennych przyrodniczo buczyn.
Tego dnia o świcie nie było zbyt wielu mgieł, jedynie nisko w dolinach, co wymusiło użycie długiej ogniskowej. Wschodzące słońce z każdą chwilą zmieniało kolorystykę krajobrazu dookoła, a dynamiczne mgły sprawiały, że cały poranek można było stać w sumie w jednym miejscu, tworząc jakże różne fotografie.
W pewnym momencie pomyślałam, by wykorzystać trawy na pierwszym planie. Atutem długiej ogniskowej jest bowiem bardzo mała głębia ostrości. Dzięki temu podświetlone trawy pierwszego planu dały efekt lekko nierealny. Krótko mówiąc – dodały kilka płomyków do bieszczadzkiego widoku. I tak powstała kartka na miesiąc październik.
Islandia – Stokksnes
Islandia, czarne wydmy Stokksnes, widok na górę Vesturhorn
Wrzesień 2021
dane techniczne:
Canon EOS R5
Canon RF24-105mm F4 L IS USM
parametry:
ISO 100; f/11; 1/40 sek; długość ogniskowej 40mm
Kartka na październik z kalendarza Islandia 2024
Czarne wydmy plaży Stokksnes na południowo-wschodnim krańcu wyspy to do niedawna tzw. hidden game – ukryty skarb Islandii. Obecnie cel wypraw wielu fotografów. I nic dziwnego, gdyż owe wydmy prezentują się wyjątkowo malowniczo, szczególnie jesienią i zimą, kiedy trawy stają się złote i pięknie kontrastują z czernią piasku. Drugim atutem tego miejsca to spektakularna grupa Vesturhorn ze swoimi ostrymi szczytami przecinającymi częste na Islandii chmury.
Koniec września, samotna wyprawa na Islandię. Nocowałam w samochodzie koło Viking Cafe – przy wjeździe (płatnym) na wydmy. Dzięki temu jeszcze o błękitnej godzinie mogłam podziwiać jeszcze na wpół uśpione krajobrazy.
Przystanęłam przy plaży. Niestety chmury nisko nad horyzontem nie wróżyły pięknego świtu. A jednak niedaleko mnie stanęła grupka fotografów oczekujących na wschód słońca. Ich aparaty i oczy skierowane były w kierunku morza. Nie zauważyli nawet liska polarnego (pieśca), który kręcił się po czarnej plaży niedaleko ich aparatów. Prawdziwa nauczka, że będąc fotografem przyrody warto mieć oczy dookoła głowy.
Po jakimś czasie słońce przebiło się przez chmury i pięknie oświetliło złote trawy na wydmach.