Kartka z kalendarza – sierpień
Polska – Pojezierze Brodnickie
Pojezierze Brodnickie
Wrzesień 2020
dane techniczne:
Canon EOS 5D Mark IV; Canon EF 100-400mm f4,5 – 5,6 L II USM
parametry:
ISO 1250; f/5.6; 1/1000s; długość ogniskowej 370mm
Kartka na sierpień z kalendarza Polska 2024
Rok 2020 – rok pandemii, pracy online, a dla mnie – niezapomniane pięć miesięcy zaszycia się w dziczy. Codzienne ranne przebieżki z Psem, codzienne obserwowanie świata przyrody – jak budzi się do życia, rozkwita, aż w końcu łapie ciepłe kolory i owocuje. Jesiennieje. Na moich oczach, w moich rękach, pod moimi nogami. Tu i teraz.
W końcu nastał wrzesień, miesiąc przejścia. Lato, pełne zieleni, pokrzyw, słońca i komarów zaczęło łapać złoto-czerwone tonacje, a poranne mgły przestały być rzadkością. A zatem, pewnego pięknego poranka wybrałam się by je upolować. Niestety, kiedy dotarłam nad śródleśne jeziorko dystroficzne, okazało się, że z oczekiwanych mgieł pozostał jedynie nieśmiały opar. Bez mgiełek, mimo jesiennych kolorów, wyglądało trochę smutno. I choć nadal było piękne, to zwyczajnie – mało fotogeniczne.
Sytuacja zmieniła się, kiedy spoza koron drzew błysnęło słońce. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – pojawiły się intensywne, ciepłe barwy, kontrastujące z chłodnym cieniem. Daleko, na przeciwległym brzegu zaświecił na złoto pas przybrzeżnych traw. Żeby złapać je w kadr, użyłam swojego teleobiektywu. A żeby wydobyć kolor – zastosowałam metodę „low key”: naświetliłam poprawnie jasne partie na zdjęciu, resztę zatapiając w ciemnościach. Ponieważ tzw. pło wokół jeziora było bardzo niestabilne, nie zaryzykowałam zdjęć z tańczącego statywu. Ustawiłam wysokie ISO 1250, przysłonę 5.6 i na bezpiecznym czasie 1/1000 zrobiłam zdjęcie z ręki. I tak powstała kartka na miesiąc sierpień.
Islandia – pole geotermalne Hverir
Islandia, pole geotermalne Hverir
Czerwiec 2022
dane techniczne:
Canon EOS R5
Canon EF16-35mm f/4L IS USM
parametry:
ISO 100; f/8; 1/20 sek; długość ogniskowej 16mm,
filtr polaryzacyjny;
Kartka na sierpień z kalendarza Islandia 2024
Czerwcowa noc na Islandii. Pogoda nie była idealna. Sporo chmur, zza których tylko od czasu do czasu błysnęło światło. W końcu i ono zgasło. Na chwilę zaszło za horyzont. Zrobiło się totalnie szaro. W czerwcu, noc jest tak krótka, że nawet nie ma błękitnej godziny. Ot, zwykła szarówka. Ruszyłam z rejonu Krafla w kierunku jeziora Myvatn.
Nie ujechałam zbyt daleko, kiedy w lusterku zabłysło światło. Nastał świt. Akurat przejeżdżałam niedaleko elektrociepłowni. W dodatku całkiem fotogenicznej. Chwilę potem kolejny foto stop przy owcach. Światło robiło się coraz ciekawsze.
Jednak najpiękniej wschodzące słońce oświetlało dalekie plany.
Góra w Interiorze (może wulkan Askja lub jakiś jej sąsiad) zabłysła na różowo.
Wkrótce na nad nią pojawiła się tęcza. Ciśnienie zaczęło rosnąć.
Szukanie najlepszego kadru, ciekawego pierwszego planu. Może potok? Niezły, ale…
ale przecież niedaleko stąd jest pole geotermalne!
Zaczęła się walka z czasem. Tęcza tymczasem stawała się większa, bardziej wyraźna, bliższa, pięknie współgrająca z kolorytem chmur oświetlonych wschodzącym słońcem. Cały świat zatopił się w nierzeczywistej barwie. Ciary.
W końcu zatrzymałam się na parkingu i biegiem ruszyłam z aparatem i statywem w poszukiwaniu dobrego pierwszego planu. Jeden kadr, szerszy – fajny, ale taki jakby mało konkretny. Ale… jest! Dymiąca i hucząca fumarola pospieszyła na ratunek. Trzeba było odpowiednio blisko (bardzo blisko) podejść, ustawić szeroki kadr, użyć filtra polaryzacyjnego, który pięknie wydobył tęczę… i tak powstała kartka na miesiąc sierpień.
Walka chmur ze słońcem trwała jeszcze czas jakiś. W końcu światło zgasło. Można było jechać dalej, poszukać miejsca na nocleg.