Kartka z kalendarza – styczeń
Polska – Bieszczady
Bieszczady
Widok z Połoniny Wetlińskiej na Połoninę Caryńską
Styczeń 2023
dane techniczne:
Canon EOS 5D mark IV; Canon EF100-400mm f/4.5-5.6L IS II USM
parametry:
ISO 100; f/8; 1/500 sek; długość ogniskowej 100mm
Tak jak obiecałam – krótka historia zdjęcia, które wybrałam dla Was na styczeń w kalendarzu z Polski.
Początek stycznia roku 2023 był w sumie trochę podobny do tego, co mamy za oknem. Jadąc na warsztaty fotograficzne w sumie pogodzona byłam z wizją brnięcia w słynnym bieszczadzkim błocie. Kalosze gotowe, kurtka od deszczu również. A z przyrodą i tak nie wygrasz.
Nie wygrasz – ale to ona, jak chce, może zaskoczyć Cię czymś pięknym. Tak było trzeciego poranka. Ochłodziło się na tyle, ze wszechobecny deszcz, na wysokości Przełęczy Wyżnej przemienił się w śnieg. A my wkroczyliśmy w świat baśni.
Zauroczeni, wędrując od drzewa do drzewa, po kilku godzinach zachwytu – śniegiem i szadzią, dotarliśmy na Przełęcz Wetlińską. Fotografując wszechobecną mgłę, spoza której, od czasu do czasu coś nam się ukazywało – byliśmy zachwyceni. Ale największy bonus czekał na nas po krótkim odpoczynku w Chatce Puchatka.
Widok jaki otworzył się przed nami – szeroki, biały, bajkowy.
W sumie w każdym kierunku było pięknie! Wszędzie można było znaleźć ciekawe motywy – blisko i daleko. Ale najbardziej efektownie zaprezentowały się przyprószone świeżym śniegiem szczyty Połoniny Caryńskiej. Było po 14:00 – teoretycznie niefotogeniczny środek dnia. Niefotogeniczny, ale nie późną jesienią, czy zimą, kiedy słońce świeci na tyle nisko nad horyzontem, że światło potrafi być korzystne przez cały dzień. Oczywiście pod warunkiem, że w ogóle się pojawi. Tym razem pojawiło się i zawojowało naszymi aparatami 😉
Na kwaterę wróciliśmy po zachodzie słońca.
Islandia – laguna lodowcowa Jökulsárlón
Islandia, Jökulsárlón
Czerwiec 2022
dane techniczne:
Canon EOS R5; Canon RF 24-105mm f/4L IS USM
parametry:
ISO 100; f/11; 1/13 sek; długość ogniskowej 80mm
Kartka na styczeń z kalendarza Islandia 2024
To była magiczna noc. Do jeziora dotarłam pod wieczór. Tak miało być. Czerwiec na Islandii zapewnia najlepsze światło w nocy i wtedy warto być w miejscach, na których najbardziej nam zależy. Tak było i tym razem. Lodowcowa laguna należy bowiem do tych niezwykłych miejsc, które za każdym razem, jak tu zaglądam, prezentuje się inaczej – inna ilość mniejszych i większych gór lodowych dryfujących po jeziorze, inne światło.
Tym razem czekał mnie prawdziwy kalejdoskop kolorów, motywów i światła. A chociaż tarcza słońca zsunęła się za horyzont na jakiś czas – to na tyle płytko, by wciąż móc dawać blask światu. Po 4 nastąpił wschód. Ciepłe światło, odbite jak od blendy, od nadciągających chmur na chwilę zazłociło lagunę. Wkrótce chmury, które jak dotąd – wspaniale współpracowały z krajobrazem, zasłoniły słońce na dobre. Czar prysł, można było iść spać.