Madera – Florestal do Fanal
Najbardziej niezwykłe miejsce na zielonej wyspie Madera. Mekka fotografów przyrody. Dlaczego? Łączy dramatycznie powyginanie, cudownie porośnięte mchem, porostem i paprocią drzewa wawrzynowe z wyjątkowo często występującą tu gęstą mgłą.
Florestal do Fanal i Star Wars
Ponieważ większość przyrodniczych atrakcji Madery zlokalizowana jest we wschodniej części wyspy, zachodnia bywa mniej turystyczna, spokojniejsza i cichsza. I tam postanowiłam spędzić kilka pierwszych nocy naszych warsztatów, by w spokoju móc korzystać z dobrodziejstw spokojnego fotografowania lasu Fanal. Mieć go na wyciągniecie ręki, wracać, cieszyć się nim, smakować. Mgła dopisywała. Każdego ranka. Warunki były idealne.
Ale niestety misterny plan upadł. Las został zamknięty. Holywood zawładnął lasem. Ciemna strona mocy rozbiła swoje namioty.
Kręcono kolejny odcinek Star Wars.
Lagoa do Fanal – wawrzynowe olbrzymy we mgle
Na szczęście obok oficjalnego Fanal znałam inne piękne miejsce ze starymi drzewami wawrzynowymi. I zanim je również zamknięto, udało się trochę czasu spędzić we mgle i lesie..
Fanal i Nigiel Danson
Właściwy Las Fanal był wciąż zamknięty.
Dopiero pod koniec naszego pobytu Holywood wyprowadził się z wyspy i można było wreszcie odwiedzić ów słynny las.
Nie wszyscy fotografowie mieli takie szczęście, jak ktoś przyjechał na krócej miał trudniej – jak np. Nigiel Danson, z którym się spotkaliśmy w tzw. „małym Fanal”.
Florestal do Fanal – jasne oblicze lasu
W końcu udało się! Wreszcie można było legalnie wejść do upragnionego Fanal. Niestety nasz pobyt na zachodzie już się skończył. Przejazd na wschód słońca z północno-wschodniego krańca wyspy zabrał nam ponad 1,5 godziny. Nocą.
Liczyliśmy na mgły i słońce, ale cóż – przyroda bywa nieprzewidywalna – dostaliśmy czyste niebo – najpierw z gwiazdami, wkrótce w porannym blasku słońca. Chmury jedynie zalegały nad oceanem dookoła wyspy. Jak prawie każdego poranka na Maderze.
Skoro nie było tajemnicy, został kolor, kształty. Piękne i wyjątkowe.
Wróciliśmy tu raz jeszcze na zachód słońca. I mam nadzieję, ze nie był to nasz ostatni raz w tym magicznym lesie.
W końcu i tak zwyciężyła jasna strona mocy.