Wyspy Owcze
Osiemnaście małych wysp. Praktycznie niemal sama linia brzegowa. Pagórki porośnięte z jednej strony trawą, z drugiej – ostrymi klifami twardo wbijającymi się w wody Oceanu.
Wyspy Owcze – kropki na mapie.
Klify Wysp Owczych, owce i torfowe domy
Wyspy, które, chociaż w odróżnieniu do sąsiedniej Islandii, niewiele pamiętają ze swojej wulkanicznej przeszłości, to podobnie jak na Maderze – wybuchowa przeszłość zapisała się w postaci charakterystycznych pasów na klifach.
A klifów jest tu niezwykle dużo. Nieraz zaskakująco wygięte, malowniczo zespolone z pastwiskami, na których pasą się wszechobecne owce. Swoją drogą, ciekawe, że trudno określić jedną charakterystyczną rasę tutejszych owiec jak np. w Irlandii, Szkocji czy na Islandii.
Farerczycy, którzy oprócz hodowli owiec, od zawsze zajmowali się również połowem ryb (ziemia tu marna – do dziś widać jedynie skromne poletka trawy, koszonej na siano dla owiec, grządki z ziemniakami i …rabarbarem), do budowy swoich osad szukali miejsc spokojniejszych, z bardziej łagodnym zejściem do portu.
Podróżując nielicznymi drogami można od czasu do czasu spotkać taką malowniczą zieloną dolinę ozdobioną kolorowymi domkami w dole. No właśnie – ozdobioną, bo w przeciwieństwie do większości budownictwa, jakie można zobaczyć w różnych krajach, domki Wysp Owczych potrafią pięknie wpisywać się w zielony krajobraz wokoło. Wiele z nich pokrytych jest torfem, porośniętych trawą. Niewielkie, kolorowe, bezpretensjonalne.
Faroe Islands – zielony archipelag
Co tu znajdziemy? Głównie trawa, skały i woda. Osiemnaście wysp, tylko częściowo połączonych siecią dróg (trzy płatne tunele pod oceanem, kilka mostów i grobli). Do niektórych wysp można dopłynąć jedynie promem, z których niektóre to raczej łodzie motorowe. Bo też i kto by jechał samochodem na wyspę, gdzie praktycznie jest tylko jedna mała miejscowość i kilka dróg na krzyż? Można dostać się również helikopterem, dotowanym przez państwo (niższe ceny biletów jedynie dla mieszkańców).
Niektóre większe wyspy mają całkiem rozwiniętą sieć dróg, a przede wszystkim wiele tuneli wydrążonych w górach. Po to, by dało się dotrzeć do wiosek nawet przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych. A takie tu są na porządku dziennym.
Prognozy pogody – „Isles of Maybe”
Szum wiatru na przemian z ciszą. Deszcz, na przemian ze słońcem lub mgłami, które w kilka minut potrafią pochłonąć cały krajobraz. Prognozy pogody przestają mieć tu znaczenie. Pogoda zbyt zmienna, zaskakująca, nieobliczalna.
Lepiej przestać planować, sprawdzać prognozy. Wyciszyć się i poddać temu co przyniesie chwila. Mieszkańcy to zrozumieli już dawno. Dla nich są to „Isles of Maybe”. I mają rację.
Wyspy Owcze – kilka praktycznych informacji
Wyspy Owcze, mimo, że jest to terytorium zależne od Danii, nie należą ani do Unii Europejskiej, ani do strefy Schengen. Jednak by się tu dostać wystarczy dowód osobisty. Ale kartę SIM lepiej kupić na miejscu lub korzystać jedynie z bezpłatnego Wi-Fi. Chociaż duński jest drugim językiem oficjalnym, na co dzień, mieszkańcy używają języka fererskiego. Większość zna również angielski.
Dostać się tutaj można samolotem albo, co polecam – promem z północy Danii. Niespieszna podróż (ponad 30 godzin w jedną stronę) pozwala wyciszyć się, mentalnie przygotować na niespieszny klimat farerskich wysepek.
Plusem takiej podróży jest dodatkowo własny samochód na miejscu (wypożyczenie auta jest tu dosyć kosztowne). Kilometrów zrobimy raczej niewiele, więc tym bardziej nie ma co się spieszyć, zwłaszcza, że jest co podziwiać z okien samochodu. No i trzeba uważać na owce, które lubią czasem wyjść na drogę.
Ponieważ Wyspy Owcze z roku na rok stają się coraz bardziej popularne – odwiedza je coraz większa liczba turystów, z których nie wszyscy umieją uszanować prośby, nakazy i zakazy lokalnych farmerów, w wyniku czego – część tras jest albo zamykana, albo udostępniana tylko z lokalnym przewodnikiem, albo po prostu płatna (i to konkretnie – np 200 DK za przejście). Jednak czasem warto zapłacić, by móc podziwiać niezwykłe widoki.
inne strony