Canon RF 16mm f/2.8 – test obiektywu, czyli naleśnik w kieszeni

Canon RF 16mm f/2.8

„Mały i lekki” – jak dotąd był to mój ulubiony komplement, jednak nigdy nie dotyczył sprzętu fotograficznego. Wiedziałam, że w tym przypadku jakość przekłada się niestety na wielkość i co gorsze – wagę. Chcesz mieć dobry sprzęt – dźwigaj!

Czy testując obiektyw Canon RF16 mm f/2.8 zweryfikowałam swoje poglądy? Zapraszam do lektury…

Każdy fotograf ma swoje preferencje. Jedni wolą pracować z szeroką ogniskową, inni wolą szukać motywów na teleobiektyw. Na pewno należę do tej drugiej grupy, a co za tym idzie – bardzo często dźwigałam swój szerokokątny obiektyw Canon EF 16-35 f/4 na darmo, lub by zrobić nim tylko jedno ujęcie. Dlatego przy dłuższych wyprawach, z myślą o swoim kręgosłupie – obiektyw zostawał w samochodzie. A kiedy trafiałam na ciekawy motyw wymagający szerokiego kąta – mogłam jedynie gorzko żałować.

Kierunek – Islandia

Tym bardziej z wielkim zainteresowaniem podeszłam do absolutnej nowości na rynku (premiera 14 września) w postaci tzw. naleśnika – stałoogniskowego jasnego obiektywu Canon RF 16mm, ze światłem 2.8. Co uderzyło mnie od razu, to fakt, że mimo, że taki jasny okazał się zadziwiająco mały i lekki (tylko 165 g). Dzięki Canon Polska – wzięłam go wraz z pełnoklatkowym bezlusterkowcem Canon EOS R5 na testy na Islandię – do krainy pięknej, ale i wymagającej.

Jak sobie poradził w terenie?

Canon RF 16mm f/2.8 – obiektyw do fotografowania wodospadów

Przyzwyczajona do średnicy filtra 77 mm, początkowo z niedowierzaniem patrzyłam na malutkie szkiełko o rozmiarze 43 mm. Szybko jednak odkryłam, że może mieć to swoje zalety. Przy fotografowaniu wodospadów lub w zacinającym deszczu (na Islandii takie warunki zdarzają się dosyć często) – mała średnica mniej była narażona na zachlapanie, a jak już – dużo szybciej i prościej było ją przetrzeć i wysuszyć. Ponieważ ten obiektyw nie jest uszczelniony – trzeba było jedynie uważać, by chronić przed wodą pierścienie. Ale miałam wreszcie możliwość uchwycenia kadrów dotychczas praktycznie niemożliwych do realizacji.

Fotografowanie zorzy polarnej i pytanie:
jak ustawić Manual Focus (MF) w Canon RF 16mm f/2.8?

Przysłowiowe schody zaczęły się, kiedy w nocy chciałam fotografować zorzę polarną. Aparat Canon R5 przeszedł tę próbę znakomicie. Cyfrowy wizjer, wbrew moim wcześniejszym obawom, na tyle ładnie rozświetlał widnokrąg, że bez problemu mogłam namierzyć nawet mniej wyraźną aurorę. Problem pojawił się natomiast z manualnym ustawieniem odległości na nieskończoność w obiektywie. Auto Focus szalał (jak to w nocy), a brakowało typowego przełącznika na obiektywie AF/MF. Okazało się potem, że tryb manualny możemy ustawić w MENU aparatu:
– ustawiamy na obiektywie suwak na FOCUS
– w głównym MENU wchodzimy w zakładkę AF
– w zakładce 1 schodzimy na sam dół w parametr TRYB OSTROŚCI i wybieramy MF
– pierścień na obiektywie automatycznie przechodzi w tryb manualnego ustawienia ostrości

Proste? Proste 😉

Obiektyw na podróż – mały i lekki

W dzień nie było problemu z Auto Focusem – szybki, celny i bezgłośny AF zrobił na mnie dobre wrażenie, a lekkość zestawu zachęcała do szybkich ujęć z ręki. Czasami była to jedyna szansa uchwycenia szerokiego krajobrazu, np. kiedy barierka uniemożliwiała ustawienie dobrego kadru ze statywu. I co nie bez znaczenia – ze względu na małe rozmiary i pomijalną wagę – mogłam go zawsze mieć przy sobie „w razie czego”, co nieraz okazało się bardzo przydatne.

Żałowałam tylko, że nie mam do niego kompletu filtrów. Nieraz chętnie skorzystałabym z big stopera (ND500 lub ND1000) – uzyskując ciekawsze ujęcia z rozmytą wodą czy chmurami na niebie. Jakbym weszła w posiadanie na stałe tego obiektywu – zainwestowałabym w odpowiednie filtry.

Plusem była natomiast możliwość ostrzenia z bardzo bliska. 13 cm to już nieomal wsadzanie obiektywu w „nos” fotografowanego obiektu! A że tak krótka ogniskowa ma dużą głębie ostrości – otwierało to wiele możliwości komponowania atrakcyjnych kadrów z pierwszym planem.

Obiektyw do krajobrazów, kręcenia filmów i nagrywania vloga

RF 16mm okazał się również idealny do filmowania. Dzięki cichemu i szybkiemu AF dobrze się sprawdził również do nagrywania filmików, a dzięki szerokiemu kątowi i braku deformacji obrazu – okazał się idealny do nagrywania vlogów.

Wnioski? Patrząc na niewysoką cenę i brak czerwonego paska (wskazującego na serię „L”), obawiałam się „pięknej katastrofy”. Na szczęście obiektyw bardzo mile mnie zaskoczył. Niekiedy przeszkadzało winietowanie (mam nadzieję, że Lightroom wkrótce to skoryguje, bo póki co brak profilu tego obiektywu), ale na duży plus: brak deformacji obrazu, małe gabaryty i niska waga. No i dobra cena! Moim zdaniem jest to idealny obiektyw szerokokątny dla wielu fotografów, którzy mogą nabyć naprawdę dobre szkiełko w przystępnej cenie. Dla jednych może być wystarczającym i jedynym, dla innych – zapasowym, oprócz drogiego i ciężkiego obiektywu; takim, który można zawsze zabrać ze sobą „w razie czego”, z którym miło i chętnie się pracuje.

Inne wpisy

Białowieski kwiecień-plecień

Koniec kwietnia nie rozpieszczał prognozami. Wiosna co prawda ruszyła swoim corocznym rytmem, tylko pogoda jakby tego nie chciała zauważyć. Puszcza…

więcej

Biało-kolorowe Góry Stołowe

Październik, tradycyjnie najlepszy miesiąc do łapania „złotej polskiej jesieni” w tym roku nie dopisał. Po wielu dniach brzydkiej pogody, kiedy…

więcej